Dzikie Ziemie > Plaża
Kolista Zatoka
Watriss:
Szuranie ktoś przystanął, mniej więcej metr. Nie lubi takich dusz. Po zapachu odgadła że to wilk z pod drzewa. Spojrzała na niego przenikłymi błękitnymi oczami. Rozpoznaje ją. Najwyraźniej musiała wychylić się w którymś monecie i ją dostrzegł albo wyczuł. Czego chciał... nikt podchodzi tak po prostu i pyta. Poczuła że go nie lubi...
Vircassis:
Lekko podniósł uszy i spojrzał pustym wzrokiem na wilczycę. Wyglądała jak by chciała go przynajmniej zjeść. Usiadł na ziemi i odwrócił wzrok w stronę wody. 'Ale ładna jest dziś pogoda' pomyślał.
Watriss:
Teraz zamierza tu siedzieć?! Teraz była naprawdę wkurzona. Zamierzała warknąć czymś obraźliwym lecz zrezygnowała. Musi się opanować, nic nie robić i poczekać aż odejdzie. Robiła to wiele razy więc czemu teraz się denerwuje.
Vircassis:
- Jesteś bardzo małomówna. - syknął - mogłabyś chociaż powiedzieć jak się nazywasz i do jakiego plemiona należysz. - westchnął i spojrzał na rozzłoszczoną wilczycę kątem oka.
Watriss:
Cholera, jak tak dalej pójdzie może być kiepsko.
-Jest nikim i nie należę do nikogo, wystarczy?- powiedziała zimnym głosem, miała tego dosyć, jak się z tego wyplątać? Jeśli tu zostanie to choroba wymusi na niej powrót do ludzkiej postaci. Przy nim.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej