Nedrith...
Dzikie Ziemie => Plaża => Wątek zaczęty przez: Evora w Lipiec 18, 2014, 12:34:00
-
(http://stretched.alphacoders.com/images/463/stretched-463725.jpg?1316)
Brodząc w wodzie można zauważyć wejście do jaskini.
-
Zwymiotowała trzecią partie. Sprawdziła czy nikt jej nie widział. Spojrzała na włosy.
-Dosięgnęły do kolan Watriss będziesz musiała je podciąć.- skrzywiła się widząc znaczone końcówki. Musi chwile odpocząć i ruszyć na łowy. Wraz z krwią zwymiotowała połowę posiłku. Przymknęła oczy.-udało się.
-
Weszła, mimo iż nic prawie nie widziała jej kroki odbijały się echem po jaskini, ruszyła w głąb ciemności.
-
Nadal podążała za Watriss rozglądając się żeby poznać trochę okolice.
-
-Trzeba przebadać te tunele. Z tego co pamiętam była tu gdzieś ukryta komora, można tam ustawić siedzibę.-powiedziała- Znasz się trochę na rytuałach.
-
Rytuałach? Masz zamiar jakieś przeprowadzić? - powiedziała lekko przestraszona - I nie, nie znam się...
-
-Widzisz jestem swego rodzaju nekromantką, więc rytuały znam się trochę.-przyjrzała się dokładnie jednej ze ścian- zapewne tak.
-
Nadal rozglądała się i postanowiła nie zadawać już więcej pytań. Po zobaczeniu niedużego pająka pisnęła ale zakryła po tym twarz jedną ręka i szła dalej.
-
-Czemu krzyczysz?-spytała dla niej było to naprawdę głośno.
-
Zakryła twarz jeszcze drugą ręka po czuła że się rumieni z zażenowania.
- Ja... strasznie boję się pająków... - powiedziała cicho patrząc w przeciwną stronę do tej gdzie widziała pająka.
-
Uśmiechnęła się szyderczo. Zmieniła się w wilczą postać pobiegła pod ścianą po czym stanęła przy Horo pokazując jej grzbiet usiany pająkami wielkości pięści.
-
Widząc pająki krzyknęłam głośniej niż wcześniej ale jednocześnie po tym chciało mi się śmiać.
- Oj spaadaaaaj... - powiedziałam śmiejąc się i starając kucnąć tak żeby się nie wywalić. Uświadomiłam sobie że na ziemi tez pewnie będą pająki, chociaż jak na razie ich nie widziałam.
-
Usiadła i przyjrzała się pająkom.
-Ruko, Ziemniak, Kukun i Dumba- nazwała po kolej pająki.- Czemu się śmiesz?-spojrzała ze zdziwień na Horo.
-
Słysząc jak Watriss nazywa pająki, miała straszną ochotę popchnąć ją na nie.
- Nie wiem... zawsze jak ktoś mnie straszy pająkami potem chce mi się z tego śmiać... trochę żałosne. - powiedziała nadal trochę chichocząc i podnosząc się.
-
-Ja mam manie nazywania wszystkiego co mi się podoba.- uśmiechnęła się choć na wyglądało to jakby chciała pożreć wszystko. Znów zaczęła rozglądać się po jaskini- szukamy dalej.
-
Trochę zadrżała na myśl że ma iść w głąb ciemnej jaskini gdzie nawet nie wie co jest kamieniem a co pająkiem.
-Podobają ci się pająki...? No to będzie ciekawie... - postanowiła trzymać ręce blisko twarzy gdyby miała ja jeszcze raz zakryć.
-
-Tak, lubię.- szukała chwile po ścianie gdy wreszcie udało jej się znaleźć małą wyrwę w skalę. Weszła w głąb jeszcze większej pustki.
-
Nic nie mówiąc szła dalej. Przechodząc przez wyrwę w którą weszła już Watriss, zauważyła że coś rusza się na podłodze. Uważając że to kolejny pająk, przyspieszyła.
-
Wreszcie znalazła komorę, następnie przeszła jakiś korytarz. Pokój był mały ale pośrodku znajdował się płaski głaz.
-Tutaj można zrobić sale rytualną.
-
Podeszła pod jedna ze ścian i oparła się o nią przyglądając się pomieszczeniu.
- Mhmm... - przytaknęła patrząc na sufit.
-
Zmieniła się w człowieka i usiadła na głazie. Rozmyślała chwile, rysując okrąg, spojrzała na niego.
-
Podeszła o krok nie za bardzo wiedząc co ma robić. Przekręciła głowę lekko w prawo.
- Co... - przyjrzała się temu co narysowała- ... co to?
-
-Okrąg transformujący dusze, z żywych ciał.-przejechała palcem po krawędzi-jest nieskończony żeby zadział trzeba narysować go krwią ciała do którego chcemy przenieś dusze następnie położyć istotę na okręgu.
-
Westchnęła i podrapała się po karku.
- Gdybym jeszcze to zrozumiała... - stanęła obok głazu i wpatrywała się w kręgi.
-
-To jest całkiem proste, znam rytuał tworzący nową skórę a nawet taki który potrafi zmieniać ciało na coś kompletnie innego. Jednym problem jest że zabiera życie.
-
Horo doszła do wniosku, że jak na razie nie jest w niczym potrzebna więc kucnęła obok głazu nadal przyglądając się temu, co robi Watriss.
- Zrobiłaś kiedyś taki rytuał? - Czuła że musi się o to zapytać.
-
Zawahała się. Po chwili jednak wzięła włosy do tyłu i pokazała pasmo niebieskich kosmyków włosów.
-I więcej rytuałów robię tym moje włosy są bardziej niebieskie. Przypadłość, choroba, przypadek czy jak tam chcesz to nazwać. Robiłam już wiele rytuałów na kilku prawie umarłam, albo raczej prawie zostałam pożarta.
-
Wpatrywała się w Watriss. Uznała że te kosmyki niebieskich włosów, ładnie wyglądały, ale nie chciała tego mówić. Nie podobały jej się te rytuały, więc wolała o nie już nie pytać. Odwróciła się plecami do kamienia i wypatrywała czy w pobliżu nie ma pająków. To już nawyk, musi chociażby sprawdzić.
-
-Coś nie tak?- niebyła pewna czy dobrze zrobiła mówiąc jej o tym.- Może są przerażające ale czasem ratują życie.- nie wiedziała do kogo to powiedziała. Zresztą jej myśli znów wróciły do obecnej sytuacji- Jest źle-szepnęła.
-
Nadal sprawdzając, poprawiła sobie kitka.Słuchała Watriss lecz nie chciała jej odpowiadać. Nie chciała znów mówić że panicznie boi się pająków. Wstydziła się swojej arachnofobii. Ale w tej chwili przestraszyła się bardziej gdy Watriss powiedziała że "jest żle". W jednej chwili wstała i popatrzyła w stronę głazu.
- Co się stało? - powiedziała trochę przestraszona.
-
-A o co pytasz?- wzdrygnęła się zdziwiona.
-
Znowu wróciła do poprzedniej pozycji i zaczęła bawić się swoimi włosami.
- Ja nn... eh, nie ważne. - odpowiedziała.
-
Westchnęła.
-Jeśli zadałaś już jakieś pytanie to poproś o odpowiedz.- odrzekła.
-
Przestała się bawić. Nie wiedziała czy chce odpowiedzi.
- Powiedziałaś,"jest żle".
-
-Owszem jest, w powietrzu czai się wojna. Nawet duchy śpiewają tą pieśni.- oczy zabłysły błękitnym silnym światłem.
-
Zaniepokojona odwróciła się w stronę Watriss. Nie wiedząc co zrobić stała w miejscu i przyglądała się oślepiającemu światłu.
-
Myślała, nie zwróciła uwagi na pobudkę drugiej osobowość. Nie zwróciła uwagi również na przestraszoną Horo.
-
Postanowiła zrobić krok w tył. Nie znała za bardzo swojej towarzyszki i nie miała pewności czy w tej chwili wybuchnie, zamieni się w coś czy nic się nie stanie.
-
-Co się stało?- dopiero teraz odczuła strach płynący z Horo. Po chwili jednak zrozumiała co się stało.
-Nie przejmuj się tym-wskazała na błyszczące oczy- tak zazwyczaj się dzieje gdy się zdenerwuje.-starała się jak najbardziej odwlec od tematu, nie miała ochoty tłumaczyć skąd posiada taką ,,moc,,.
-
Przekręciła głowę w lewo i popatrzyła się z ciekawością na Watriss
- To nawet ładnie wygląda - powiedziała lekko się uśmiechając.
-
Zaśmiała się.
-Może-odrzekła.
-
Kucnęła znowu i wzięła jakiś kamyk. Był dość kruchy, więc przełamała go na pół, potem znowu na pół i znowu itd. Gdy miała już z 14 kawałków zaczęła coś układać.
-
-Posłuchaj, musze zrobić mapę jeszcze kilku terenów więc jeśli pozwolisz pójdę posprawdzać.- zamilkła nie wiedząc co Horo na to odpowie.
-
Horo usiadła po turecku i przeciągnęła się ziewając.
- Oczywiście, idz. Ja popilnuję pająków... - powiedziała sarkastycznie uśmiechając się pod nosem.
-
Uśmiechnęła się i pobiegła przez korytarz.
-
Długo przyglądała się miejscu gdzie przed chwila stała jej znajoma rozmyślając co może robić przez ten czas. Wzięła znowu te kawałki kamieni i układała z nich jakby mapę jaskini oraz okolicy.
-
Znudzona rzuciła kamieniami w jedną ze ścian. Sama się przestraszyła jak głośne to było, nie wiedziała że panuje tu aż taka cisza. Wkładając ręce do kieszeń spodni poszła pozwiedzać jaskinie.
-
Przeszła przez mały korytarz i nasłuchiwała czy jest w miarę bezpiecznie. Myślała, czy by nie przejść się na jakiś spacer i znależć coś do jedzenia bo powoli stawała się głodna.
-
Przemieniła się w wilka i wolnym krokiem wyszła z jaskini.
-
Przebiegłam przez plażę i wpłynęłam w jaskinię.Znalazłam w środku jakoś suchy skrawek skały i otrzepałam się z wody żałując, że nie dociera tu słońce. Mimo wszystko zignorowałam niewygodę i skuliłam się w kłębek. Czułam się winna za to wszystko, co się stało pod wulkanem... Wiedziałam, że Nemeir będzie się winić za śmierć Ev. I właśnie tego nie mogłam sobie wybaczyć...
-
Z daleka usłyszałam jakiś skowyt. Dziwnie znajomy. Nie mogąc się powstrzymać odpowiedziałam przeciągłym wyciem, zawierając w nim cały żal. Potem znowu oparłam łeb na łapach i pogrążyłam się w rozmyślaniach.
-
Po krótkim biegu dotarł na plażę. Dotarł do niego jakiś znajomy zapach, niestety woń soli go zagłuszała. Mimo tego mógł za nim podążyć. W pewnym momencie trop się urwał. Nemeir wskoczył do wody. Po chwili zobaczył wejście do jaskini. Bez namysłu wpłynął do niej. Wskoczył na skały i otrzepał się. Było w niej dość ciemno, ale Nemeir rozpoznał Astrix. Bez słowa podszedł i skulił się w kłębek obok niej. Jej towarzystwo trochę go uspokoiło.
-
Zauważyłam przyjście Nemeira, ale nie zareagowałam. Nadal leżałam nieruchomo, mimo, że w duchu cieszyłam się z tego towarzystwa. Gdy się głębiej zastanowiłam, to nie umiałam smucić się śmiercią Evory... Nie da się odczuwać smutku, czy rozpaczy, jeśli się kogoś nie znało. Bolało mnie to, jak to odczuwa Nemeir. Był jedyną osobą, którą lubiłam i która chyba lubiła mnie...
-
Nemcio myślał chwilę, leżąc na zimnym podłożu. I wymyślił coś, co znacznie poprawiło mu humor. Podniósł głowę i spojrzał na Astrix. Evora nie żyje, więc jej już nie może bronić, ale jest przecież jeszcze Astrix! Troche było mu głupio, że dopiero teraz to zauważył, ale Astrix była dla niego równie ważna. Co prawda nie ma konserw, ale jakoś to zniesie. Pomachał ogonem i trącił ją nosem, żeby zwrócić na siebie uwagę.
-
Teraz nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Zaważyłam zmianę w zachowaniu Nemeira, był jakby radosny...
- Cóż się stało? - spytałam. Co też mogło sprawić, że Nem (mogę to tak skracać?) jakby zapomniał co się stało?
-
- Astrii. Nowa Ev.
Powiedział, patrząc na nią wyczekująco.
-
Uśmiechnęłam się.
- Oczywiście... Jeśli Cię to ucieszy. Chociaż wolałabym być Astrix. Nie Ev.
-
Pacnął niezadowolony łapą w ziemię. Nie zrozumiała.
- Ie.. Ja oniłem Ev. Ev puf. Ehaz ja onie Astrii.
Dla podkreślenia swoich słów pacał łapą o kamienie i, w miarę swoich wilczych możliwości, gestykulował.
-
- A, źle zrozumiałam... Przepraszam - nie wiedziałam, że Nemeir ją chronił.
-
Zadowolony zaczął skakać dookoła niej.
---
Toż była przy tym jak bronił jej domu i papierów ( a potem nie dostał za to żadnej pochwały ;n; )
-
- Chyba nie ma sensy tu siedzieć - uznałam i wskoczyłam do chłodnej wody.
----------------------------------------------------------
niby tak, ale myslala, ze po prostu broni domu alfy, a nie ze ogolnie ja chroni.