Nedrith...
Tereny Plemienia Mroku => Puszcza => Chata Amber => Wątek zaczęty przez: Amber w Wrzesień 16, 2014, 17:06:29
-
Rozległy ogród, który prowadzi do domu Amber. Jest w nim wiele drzew, krzewów i kwiatów, a nawet niewielkie oczko wodne, w którym żyję kilka drobnych rybek i żab. Jest on nieco zaniedbany i dziki, a trawa jest wysoka.
-
Wdreptał sobie po cichutku. Chciał trochę pozwiedzać i może w końcu pozna Alfę Mroku? Położył się w wysokiej trawie i nasłuchiwał. Nie miał złych zamiarów, że tutaj przyszedł. Leżał sobie spokojnie w tej trawie czekając na jakieś zbawienie lub coś w tym stylu.
-
Weszła do ogrodu z młodym smokiem. Wolała wyjść do ogrodu, niż gdyby pisklak miał próbować latać w dosyć ciasnym dla niego domu. Usiadła w trawie patrząc jak mały gad rozłożył skrzydła, rozpędził się i skoczył, machając nimi, jednakże pierwszy lot mu nie wyszedł - przeleciał, metr czy dwa, a potem spadł na trawę. Wtem Amber wyczuła czyjąś obecność. Wiatr przyniósł ze sobą zapach jakiejś obcej osoby, wilka. Zmrużyła oczy. Zapewne ta osoba nadal tu jest.
-
Zauważył jakąś osobę. Nie wiedział kim ona jest. O i miała smoka! A to nowość.. Vir nigdy w swoim życiu nie widział smoka. Zainteresowało go to stworzenie. Podniósł łeb. Wielkie rogi i jego psyk wystawały znad wysokiej trawy. Ta dziewczyna musiała być za pewnie z Plemienia Mroku. Żaden znany mu samotnik chyba nie zapuściłby się sam na takie tereny. Wstał i podszedł do niej. Wyprostował się i odrzekł:
- Witaj, za pewnie należysz do Plemienia Mroku. Jestem Vircassis - przedstawił się i skłonił się grzecznie. W końcu chce zrobić dobre wrażenie na pierwszym nowo poznanym osobniku z tego samego plemienia.
-
Spojrzała na przybysza. Po raz pierwszy widziała rogatego wilka, prócz niej samej oczywiście. Wszystkie inne wilki wyglądały jak zwykłe osobniki. Och, spotkała kolejnego członka jej plemienia. Czyli teraz było już ich trzech, o ile nie więcej, tylko po prostu ich nie spotkała.
- Jestem Amber. Czegoż szukasz w tym miejscu? - zapytała Vir'a. Najprawdopodobniej basior po prostu zgubił się, skoro zawędrował aż tutaj. W tym czasie pisklę smoka znieruchomiało w trawie, obserwując oba wilki, które ze sobą rozmawiały, a po chwili widząc, że wszystko jest w porządku wskoczyło na drzewo, trzepocząc skrzydłami, by utrzymać równowagę. *Będę musiała nadać mu imię... czy też może jej* pomyślała Amber patrząc na skrzydlatego gada.
-
Chwilę pomyślał po czym odpowiedział:
- Zastanawiałem się kim jest Alfa Plemienia Mroku. Przecież warto wiedzieć kim jest, a w moim przypadku kogo mam bronić - odpowiedział grzecznie na pytanie po czym usiadł na ziemi jak posłuszny piesek. Po chwili przyglądania się waderze spojrzał ciekawym wzrokiem w stronę małego gada. Bardzo zaciekawiło go to małe stworzonko. Siedział tak chwilę z głową w chmurach po czym otrząsną się. Zastanawiało go jedynie skąd ta wadera wzięła smoka? Może go sobie wychowa? To byłoby dość ciekawe. Pomyślał.
-
- Tak się składa, że ja nią jestem - odpowiedziała, z nieco rozbawioną miną. Czyżby Amber już doczekała się obrońcy? Najwyraźniej. Zauważyła, że Vir zerka na pisklę, które teraz zeskoczyło z drzewa, szybując dwa metry i machając skrzydłami, po czym ponownie opadło na ziemię. Wcale nie wyglądało na zniechęcone nieudanymi próbami lotu. Ciekawiło ją dlaczego feniks dał jej jajo smoka i skąd je wziął. Były one przecież rzadkością. A może dał jej je przez przypadek? Nawet jeśli wadera nie zamierzała chodzić do niego i wyjaśniać tą sprawę, posiadanie smoka wcale jej nie przeszkadzało.
-
Vir nie sądził, że ona jest Alfą. No nic dziwnego, przecież jej nie znał.
- To dobrze wiedzieć kim jest Alfa - uśmiechnął się ciepło. Był zaciekawiony nie tylko wilczycą, ale i również gadem. Co jakiś czas kątem oka obserwował jak mały smok próbuje latać. W sumie kiedyś marzył o hodowli smoków ale to było tylko dziecinne marzenie, a do tego gdyby miał na smoku polatać to nigdy w życiu. Vircaś ma lęk wysokości. Głupia fobia.
- Gdzie znalazłaś takie stworzenie? - nie wytrzymał i spytał. Jego ciekawość jest od niego niestety silniejsza..
-
Była jeszcze zbyt daleko by mogła usłyszeć rozmowę, jednak wyraźnie wyczuwała zapach Vir'a. Postanowiła poczekać na Kin'a
-
Podszedlem do niej. Teraz na prawde zaczalem sie denerwowac, ze alfa bedzie zla, ze przyprowadzilem tu Wat... No ale juz za pozno. Zerknalem w jej strone.
____
Wat nie upominaj mnie, jak nie odpisuje to znaczy, ze mnie nie ma :|
-
Spojrzała na Kin'a i ruszyła w stronę ogrodu. Usiadła jakieś 5 metrów przyglądając się wilkom. Próbowała rozpoznać waderę. Pamięć znów ją zawiodła.
________
Wybacz ostatnio zrobiłam się niecierpliwa. Przepraszam. ;_;
-
- Niedawno u ogników był feniks, który miał mi dać swoje jajo, z którego miał się wykluć kolejny feniks. Niestety coś mu się musiało pomylić, gdyż z jego jaja wyszedł ten mały gad - opowiedziała w skrócie. Smoczątko pisnęło znudzone, jak na chwile obecną zrezygnowało z prób latania, gdyż zwinęło swe długie, wąskie skrzydła. No tak, wcześniej, nim pojawił sie Vir, Amber miała iść z nim poszukać mu czegoś do jedzenia. Wtem zauważyła jakiś ruch w oddali, zauważyła kolejne dwa wilki. Rozpoznała białego basiora, medyka, które niedawno zwerbowała i jakąś czarną, nieznaną waderę. Skądś ją pamiętała... Po chwili sobie przypomniała. TO była ta, którą dawno, dawno temu spotkała w wieży, a potem jeszcze gdy użerała się z bazyliszkiem.
- Kolejni goście? - mruknęła pod nosem.
-
Cofnalem sie kawalek. Nie wchodzilem do ogrodu alfy, nie zostalem zaproszony. Stanalem tylko tak, zebym byl widoczny. Skinalem glowa na powitanie.
-
Poczekała chwile i mruknęła coś w stylu dzień dobry. Próbowała sobie przypomnieć skąd zna czarną wilczyce. Zaczęła przeskakiwać wzrokiem to z czarnej to na Vir'a to na Kin'a.
-
- Rozumiem -mruknął. Spojrzał w tą stronę co Amber. Zauważył Kin'a i Watriss. Nie wiedział co ich tutaj sprowadza. Mruknął coś pod nosem. Kin'a jeszcze jakoś obroni, ale z Wat będzie trudniej. Albo na odwrót. Mniejsza.
- Co oni tutaj robią..? - westchnął cicho i potrząsnął łbem. Nieco się zgarbił i zacisnął zęby - Kin, Watriss.. Co wy tutaj robicie? - spytał poważnym tonem głosu.
-
Przez dłuższy czas zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Zwiedzamy tereny mroku i ....- powiedziała, chciała coś dodać ale zapomniała co więc zamilkła w połowie zdania.
-
Westchnął i znów potrząsnął łbem.
- i..? - spojrzał na nią ciekawskim wzrokiem jakby oczekiwał na dalszą wypowiedź - a Kin co tu robisz? - spojrzał na przyjaciela.
-
-i.... zapomniałam. - odpowiedziała zawiedzona własną pamięcią. Coś chciała zrobić ale...musiał zapomnieć.
-
Skinęła łbem Kino'owi. Jego w miarę znała, mógł wejść bez obaw do ogrodu, w przeciwieństwie do tej czarnej. Zmrużyła ślepia i spojrzała na nią z góry.
- Z którego plemienia Ty w ogóle jesteś? Tego może nie zapomnisz - powiedziała do niej.
-
Nie spodobał jej się ten wojowniczy ton.
-Czemu od razu z plemienia?- mruknęła zawiedzona tym że można było pomylić ją z kimś z plemienia.
-
Przysłuchiwał się rozmowie wilczyc.
-Watriss jest samotnikiem - powiedział tuż po odpowiedzi Wat. Starał się utrzymywać powagę ale jakoś trudno mu to było zrobić. Nie chciał, żeby doszło do jakiejś bójki lub coś.
-
Przytaknęła głową na odpowiedz Vir'a. Nie rozumiała czemu czarna nagle tak bardzo próbowała wyciągnąć z niej informacje ale nie zareagowała na jej imię więc czuła że wszystko jest w porządku.
-
-Ach, wiec jesteś włóczęgą. W takim razie jednak... Dlaczego tu przyszłaś? - jeśli była samotnikiem to pół biedy. Sądziła, że jest ona z ogników, a teraz próbowała szpiegować.
-
-Nie wiem. Mam zwyczaj błąkać się po wszystkich terenach. Jako włóczęga nie mam nic do roboty.- powiedziała zgodnie z prawdą uznając że to najlepsze wyjście.
-
Ostroznie wszedlem do ogrodu i stanalem obok Vir'a.
- Jak mowila Watriss, zwiedzam. Powiedziala, ze chce sie cos spytac alfy...
Powiedzialem cicho. Nie rozumialem dlaczego Vir mnie tak dziwnie traktowal.
-
Chwilę pomyślał. Spojrzał na Kin'a kątem oka.
- Ahh.. już rozumiem.. - wymruczał - dołączyłeś do Mroku, nie? - spojrzał na Kin'a i szeroko się uśmiechnął. Co jakiś czas rzucał okiem na Wat, żeby wiedzieć co robi.
-
Skinalem glowa i odwzajemnilem usmiech.
- Nic mnie nie trzymalo w ogniu. Wiec jak tylko natrafila sie okazja to dolaczylem do was. Terez nazywam sie dr. Kin.
-
Przekrzywiła łeb.
- Wszystkie tereny? Innych plemion również? - zadała kolejne pytanie. Cóż, jeśli tak to wadera mogła się przydać, zapewne wiele wiedziała o ziemiach ogników, których Amber nie miała okazji poznać.
-
Spojrzał na Watriss. Amber miała rację, ona może wiele wiedzieć o innych Plemionach. Może to dlatego chciała te papiery Alfy Księżyca? Zamyślił się.
- To wszystko wyjaśnia.. - mruknął sobie cicho pod nosem.
-
-Ta, zwiedzam.-powiedziała zaskoczona pytaniem.
-
Zastanawiała czemu była pytana o plemiona, nie rozumiała również mruknięcia Vir'a ,,to wszystko wyjaśnia,, mimo wszystko miała wielką ochotę zapytać kim jest czarna wadera.
-
- A jak żyjesz z innymi plemionami? W przyjaźni, ignorujesz ich, czy jesteś im... raczej wrogo nastawiona? - kolejne pytanie, na które Amber wolała znać odpowiedź. Na razie widziała w niej pewny plus: znała wiele ziem, ale jeśli kumplowała się z ognikami lub księżycami... Cóż, wtedy nie będzie już tak kolorowo. Nie mogła pozwolić wędrować po swych ziemiach komuś, kto mógł Evorze lub tej rudej dzikusce z ogni dostarczyć wielu informacji o jej terenach.
-
-Nie przyjaźnie się z nikim. - po namyśle dodała- chyba że Vir'em i Kin'em.- nawet mimo wszystko odpowiadała.
-
-Właściwie czemu mnie o to pytasz?- wreszcie nie wytrzymała. Musi dowiedzieć się kim jest owa istota.
-
- Alfa musi dbać o sprawy swego stada, a na chwilę obecną nie plemię Mroku nie znajduję się w zbyt przyjaznych stosunkach z Księżycami i Ognikami - odrzekła, patrząc na waderę.
- Prosiłabym Cię, byś nie rozpowiadała nikomu tajemnic naszych ziem, zwłaszcza innym plemionom, inaczej... lekko mówiąc, nie będziesz tu mile widziana.
-
-O plemiona się nie obawiaj no chyba że chcesz im pomagać. -odrzekła - wtedy byłam by twoim wrogiem.
-
Wilczur siedział i milczał Przysłuchując się dalszej rozmowie. Nie miał ochoty się wtrącać w rozmowę, chyba że go o coś zapyta. Wyprostował się i przymknął oczy na słuchając. Ziewną sobie cicho, żeby nie zakłócać rozmowy. Co jakiś czas otwierał oczy i przyglądał się małemu smoku. Znów się zgarbił i co chwilę przyglądał się każdemu po kolei próbując na nowo ułożyć sobie wszystko w głowie.
-
________
Zrobiłam coś nie tak? ;_;
-
---
A co zrobiłaś? Xd bo nwm
-
______
Ja też nie wiem Amber nagle nie odpowiada ;_;
-
---
No bo jej nie ma. Normalne :I
-
______
Niby tak mimo jak na te kilka sekund wchodzi to chce się żeby odpisała ;_; (Kin wykończył moją cierpliwość gdy czekałam kilka dni na wzgórzach)
-
---
Taa.. zauważyłam. Ale może jej net nawala? Ale ja mam cierpliwość.
-
_____
Moja skończyła się przy Kinie
-
- Nie zamierzam. A przypomniałaś już sobie to pytanie, które miałaś mi zadać, ale wyleciało Ci z głowy? - mruknęła już tylko. Powoli zamierzała zbierać się stąd, widziała, że jej mały towarzysz jest coraz bardziej zniecierpliwiony, a ona przeciągała tą sprawę. Smok patrzył na Vir'a, który wlepiał w nie ślepia z równie dużą ciekawością.
-------------
Nie odpisywałam, bo mi rodzina na to nie pozwoliła XD'
-
-Nie pamiętam, po prostu nudzi mi się bycie włóczęgą więc szukam jakiejś roboty.- powiedziała niepewnie.
______
Możesz następnym razem mnie okrzyczeć za to że nie odpisuje xd.
-
Vircassis siedział tak na ziemi wgapiony w ziemię. W końcu poczuł coś na wzór głodu. Mruknął coś pod nosem i zmienił się w ludzia. Nieco się Wyprostował i wstał z ziemi.
- Idę coś zjeść - mruknął i ruszył w kierunku wyjścia. Po drodze zapalił sobie fajkę. //Wyszedł.
-
Odprowadziła wzrokiem Vir'a.
- W jakim sensie robotę? Jakąś typową, jak np. zwiady, szpiegowanie dla kogoś, czy czegoś... ciekawszego?
-
Uśmiechnęła się trochę wrednie na te odpowiedz.
-Mam tak słabą pamięć że się do tego nie nadaje. -przez chwile myślała co potrafi- Moją jedyną sensowną umiejętnością jest odprawianie rytuałów.
-
- Współczuję. Zwiedzanie terenów, a potem stopniowe zapominanie o nich lub o niektórych faktach... Mniejsza. Rytuały. Ciekawy talent.
-
Spojrzała zaciekawiona. Większość ludzi to przerażało.
-Dziwne , większość istot to przeraża. Na przykład to że mogę ich przeklinać i tym podobne.
-
- Być może, ale do tego trzeba wprawy. Nie zawsze przecież wszystko wychodzi po naszej myśli - odpowiedziała zdawkowo. Niby nie wiedziała wiele o szamańskich rytuałach, ale była świadoma tego, że jest to długa, ciężka praca, a nawet doświadczonym szamanom czasami nie wszystko wychodzi tak jakby chcieli.
-
Spodobała się jej ta zagadkowa odpowiedz jednak nie rozmyślała nad nią długo.
-Jeśli martwisz się o moje doświadczenie to z pewnością nie powinno ci ono zawadzać, przeżyłam już rytuał gdzie pół mojej duszy zostało pożartej i wiem już jak sobie z tym poradzić.
-
- Jeszcze jedna połówka duszy i... - no właśnie, co by się wtedy stało? Wadera chodziłaby nadal pod tej ziemi, tyle, że bez jakiejś osobowości? Czy umarłaby jak każdy inny?
-
- Czekaj!
Pobieglem za Vir'em. Nie chcialem dalej brac udzialu w tej dziwnej konwersacji.
-
-Stałam by się demonem lub moje ciało przejął by zły duch. -odpowiedziała z uśmiechem odczytując myśli wadery- lecz mało możliwe by to się stało puki trzymam się zasad duchów.
-
- Być może. Cóż, będę zmuszona się pożegnać. Muszę udać się na polowanie - mruknęła i podniosła się. Smok jakby rozumiejąc każde jej słowo zaskrzeczał głośno i pobiegł przodem. Amber skinęła łbem waderze. Spojrzała na swój dom, który przedtem zamknęła i wyszła.
-
Mruknęła jakieś pożegnanie. Dopiero teraz zauważyła smoka, nie zdziwiło jej to zbytnio choć powinno. Bardziej była zainteresowana tym gdzie idzie alfa po cichu ruszyła za nią.