Dreptał sobie tak przed siebie aż doszedł na plażę. Piękne piaszczyste miejsce. Zmienił się w człowieka i usiadł na ciepłym piasku. Wiatr przyjemnie wiał. Chłopak zdjął swoją ulubioną kurtkę i położył obok siebie. Siedział tak sobie i podziwiał morskie widoki.
Gvilith weszła na piasek w jakiejś odległości od Vircassisa. Nie zauważyła go tylko usiadła na pniu, zdjęła buty i zaczęła brodzić w wodzie. Nagle potwornie rozbolała ją głowa. Z jękiem wyszła z wody i upadła na piasek. Spojrzała na morze. Coś o krwistoczerwonym kolorze wypełzło z toni i zmierzało w jej stronę. Dziewczyna krzyknęła i odsunęła się od brzegu. Gdy to coś było już tu przy niej, zamknęła oczy. Gdy je otworzyła, niczego nie było na miejscu potwora a ból głowy nieco zelżał. Mam halucynacje? pomyślała przerażona. Z szybko bijącym sercem wróciła na pień i położyła się na piachu obok niego.
Spostrzegł, że nie jest sam. Skojarzył tą dziewczynę. To chyba ona kiedyś na niego wpadła. - Nic Ci nie jest? - spytał i spojrzał na dziewczynę ciepłym wzrokiem.
Otworzyła oczy i zobaczyła nad sobą jakiegoś faceta. - N-nie wiem... - wyjąkała i spróbowała wstać. Zakręciło jej się w głowie, ale dała radę usiąść. Oparła się o kłodę i przyjrzała się mu bliżej. Czy to na niego wpadła kilka dni temu? Oby nie był zły, w tym stanie nie byłaby w stanie uciekać. Spuściła wzrok.
- Jeżeli nie przeszłaś jeszcze przemiany to jest normalne. - próbował pocieszyć dziewczynę. Usiadł obok niej i spojrzał przed siebie - sam miałem okropną przemianę.
Podniosła wzrok i powstrzymała łzy. Nie zamierzała znowu zachować się przy kimś jak 5-letnia dziewczynka. Przetarła oczy. - Jaką? - głos cały czas lekko jej drżał. Może nie powinna była pytać, ale może jak skupi się na rozmowie to zrobi jej się lepiej...
- Eee.. Też co jakiś czas miałem halucynacje, raz zapomniałem kim jestem.. Jego typu rzeczy. - odpowiedział. Usłyszał po chwili głos Wat. Nie wiedział gdzie ona jest i niezbyt go to obchodziło.
- Tak - przytaknął niechętnie - to z pewnością pani wiecznie niezadowolona i nieprzystępna - ziewnął - do Ciebie raczej nic nie powinna mieć, lecz mi życzy śmierci.
- Skoro jest na tyle blisko że m-możemy ją usłyszeć to... N-nie chcesz stąd iść? W k-końcu życzy ci śmierci... Zaczęło jej dzwonić w uszach. Z pewnością wyglądała teraz żałośnie, z krzywą miną, cała blada, z lekko zaczerwienionymi oczami...
- Coś tam mówiła, że mnie nie lubi i jestem palantem i chce usłyszeć, że zdechłem.. Ale ja się tym nie przejmuję. - uśmiechnął się. Zauważył, że dziewczyna jest blada. Ta przemiana naprawdę musi sprawiać jej okropny ból.
Zamknęła oczy i westchnęła ciężko. Ból robił się nie do zniesienia. Otworzyła oczy i spojrzała w dal na plażę. Szła nią wielka mroczna kreatura, wyższa od drzew. Pisnęła cicho, zamknęła oczy i oparła czoło na kolanach. Spokojnie, Gvilith, tego nie ma naprawdę, to tylko wytwór twojej wyobraźni. Powtarzała sobie w umyśle. Gdy otworzyła oczy, ponownie wszystko znikło. Odetchnęła. Ból głowy zaczął maleć, ale za to robiło jej się słabo. Przed oczami miała białą mgłę a dźwięki docierały do niej jakby z oddali. Oby to był koniec...
Zauważył, że dziewczyna się czegoś przestraszyła. Jedna myśl mu wpadła do głowy, żeby ją przytulić. Tak też zrobił. Miał nadzieję, że chociaż trochę się uspokoi i przestanie się bać tego co widzi.
Poczuła, że ktoś ją obejmuje. Chciała coś powiedzieć, ale tylko jęknęła. Nagle, sama nie wiedziała czemu, wyrwała się z uścisku i przeczołgała się kilka metrów po piasku. Położyła się, oddychając ciężko i straciła przytomność.
Gdy po kilku minutach obudziła się, czuła się naprawdę dziwnie. Przede wszystkim zapachy. Były strasznie wyraźne. Powoli otworzyła oczy i podniosła łeb. Spojrzała na swoje łapy. Zaraz, zaraz... Łapy?! Czyżby wreszcie się przemieniła? A może to kolejna halucynacja...
Popatrzyła na chłopaka. Uśmiechał się. Gdyby to były kolejne omamy, to pewnie wyjadałby sobie flaki czy coś w tym stylu, więc zadowolona stwierdziła, że w końcu, przemiana! Miała ochotę skakać z radości, ale w jej obecnym stanie nie był to najlepszy pomysł. Udało jej się usiąść a potem wstać. Nogi jej się trzęsły i dziwnie się czuła w nowym ciele. Postawiła jeden krok i o mało nie wylądowała pyskiem w piasku.
Zaśmiał się gdy wadera prawie wylądowała pyskiem w piachu. Widocznie znów musi się nauczyć chodzić. Nic dziwnego. Vircassis rozciągnął się i również zmienił się w wilka.
Nieco wystraszyła się gdy nagle pojawił się przed nią wielki czarny wilczur. Cofnęła się o krok i oczywiście wylądowała na zadzie. Czuła się jakby miała na sobie 10 rozmiarów za duże kalosze. Jak była młodsza to próbowała w takich biegać. Skręciła sobie wtedy kostkę.
Też się odwróciła. Niestety nieco za szybko więc straciła równowagę i upadła. A ponieważ stała tuż za Vircassisem to trzepnęła pyskiem w jego zad. Szybko odturlała się na bok.
Odskoczył trochę gdy dostał pyskiem. Nie był zły na nią, że się uczy. Znów spojrzał na Wat. - Przyszłaś mnie zjeść czy tylko sobie tutaj popatrzeć? - zachichotał.
Zrobiła kolejny krok. Tym razem się nie wywróciła. Czuła się z siebie niesamowicie dumna. Zaczęła powoli chodzić w kółko. W końcu zakręciło jej się w głowie i usiadła. Nie odpowiedziała na pytanie. Była zbyt zajęta nauką bycia wilkiem.
Wymamrotał coś pod nosem. Szedł w stronę wody. Gdy już był na wystarczająco głębokiej wodzie zanurzył się. Po chwili wynurzył się z rybą w pysku. Wrócił na brzeg i otrzepał się. Położył się na piasku i zaczął zajadać się surową rybą. Nadal przyglądał się Wat czy czegoś nie kombinuje.
Ciekawe, czy umiem warczeć pomyślała i spróbowała. Dźwięk który wydała trochę przypominał warknięcie, chociaż chyba bardziej kojarzył jej się ten dźwięk z zepsutym kombajnem.
Pokiwała głową i spróbowała znowu tym razem brzmiało to nieco lepiej, ale nawet królik by się nie przestraszył jakby to usłyszał. Trudno, poćwiczę to potem Nagle wpadł jej do głowy genialny pomysł. Złapała Vircassisa zębami za ogon i czekała co się stanie.
Skrzywił się. Nie wiedziała co ona chce zrobić. Trochę go zabolało jak chwyciła kłami za ogon. Chciał, aby ona puściła ogon, lecz chyba chciała go zmusić do warknięcia czy coś takiego. Spojrzał na wilczycę białymi ślepiami, wyszczerzył kły i warknął głośno, aby puściła jego ogon.
Trochę się przestraszyła i nie trzymała już zębami tak mocno. Jednak bardzo jej się spodobało trzymanie go za ogon, więc nie puszczała. Jego sierść nie była zbyt smaczna, ale co tam.
Przestał warczeć i spojrzał pytającym wzrokiem na wilczycę. Nie wiedział co chce ona zrobić lub do czego sprowokować Vir'a. Zbliżył pysk do jej uszu i zaczął lekko podgryzać. Może to coś da i puści ogon.
- Szaama ne wem, ae zahtanowie she nad tym potem. Wilk zaczął gryźć ją po uszach. Trochę to bolało, ale też łaskotało. Pociągnęła go lekko za ogon. Tak, to był głupi pomysł.
Wilk zauważył, że to nic nie daje. Wywrócił wilczycę na ziemię i położył na niej swoją łapę, żeby nie mogła się ruszać. Ogon sobie może jeść ale to nie fajne.
- Przepraszam, nie wiem co to miało być... Wypluła resztki jego sierści na piasek i spojrzała na Watriss. Lepiej będzie, jeśli jej ogona nie będzie gryzła, aczkolwiek wyglądał on apetycznie.
Puścił wilczycę i położył głowę na ziemi. Ziewnął. Cały czas obserwował Wat. Czy ona coś kombinuje? Czy chce przeciągnąć Gvi na swoją 'stronę'? Czy może chce zabić Vir'a? Nie wiem.
Usiadła i postanowiła spróbować swój własny ogon. Okazał się dość smaczny więc żuła go przez chwilę po czym puściła i zaczęła się rozglądać. Usłyszała pytanie wilka i spojrzała na "Wat". Co prawda nie wyglądała na miłą osobę, ale też nie zachowywała się agresywnie. Trzeba będzie w najbliższej przyszłości spróbować jej ogon.
-Skąd wiesz kiedy się znowu spotkamy?- znowu zaczęła gadać dziwne rzeczy.- Do tego oceniając sytuacje to ty masz w tych warunkach przewagę. - mruknęła. Znów poczuła że coś chcę koniecznie zjeść jej ogon. Ona ma na tym punkcie bzika czy to tak po przemianie spojrzała na wilczyce.
- Przewagę? - skrzywił się - a to czemu? Jeżeli masz na myśli to, że Gvi będzie walczyć po mojej stronie lub coś takiego to się grubo mylisz. Obie jesteście samotnikami. Więc chyba będziecie walczyć po jednej i tej samej stronie. - westchnął - ja jestem z Mroku i nie sądzę, żeby Gvi polubiła to plemię.
-Po pierwsze ona zamierza zjeść mój ogon wiec i jest dopiero co po przemianie, wiec odpada. Po drugie wole ataki z zaskoczenia, do tego jesteś większy.- machnęła ogonem tak że walnęła Giv w czerep.
Wydała kolejny dziwny dźwięk i odskoczyła. Bez zastanowienia znowu skoczyła ku jej ogonowi i udało jej się go złapać. Trochę śmierdział, ale był równie smaczny.
Słuchał o czym mówią wadery. Nadal rysiał coś w piachu. Zastanawiało go co miała na myśli Gvi mówiąc 'smaczny ogon'. Czy może będzie zjadała wilkom ogony gdy będą spać?
Zamyslila sie. Czy to fajne uczucie, ze ktos sie ciebie boi? Raczej nie, sama boi sie prawie wszystkiego... Chociaz w tym momencie nie odczuwa strachu. Moze wilcza postac dodaje jej odwagi, mimo iz jest w niej taka nieporadna?
Dobiegła ją rozmowa jednak nie przejęła się. Nie kręciły ją wyzwania miłosne, wolała zostawić ich samych. Położyła się na kamieniu w cieniu klifu, postanowiła się zdrzemnąć.
Szła przy drzewach rozmyślając gdzie by się przejść. Zamieniła się w człowieka i zaczęła wspinać się na jedno z większych drzew. Już na początku sięgając gałęzi zahaczyła się o coś ostrego. Polizała ranę i wspinała się dalej próbując nie dotykać tym palcem czegokolwiek.
Znudzona w połowie przestała się wspinać i uznała że skoro Watriss długo nie wraca, to ona też gdzieś się przejdzie. Z niższych gałęzi zaczynałam zeskakiwać i jak już byłam na ziemi pobiegłam gdzieś dalej gdzie jeszcze nie byłam.