Po dluuuuuugim czasie wrocil do niej. Byl zmeczony i o malo nie zjad jej tych wszystkich konserw ktore kupil. Ale byl tez szczesliwy, zeEvora bedzie z niego zadowolona. Raczej nie zwroci uwagi na to, ze nie bylo go tyle czasu. Podszedl znowu do oszklonych drzwi i walnal w nie glowa. Nagle zmrozilo go ze strachu.
NIE WZIAL PARAGONU!
Evora na pewno chciala paragon! Co on teraz zrobi? Krecil sie w miejscu, niepewny czy biec po paragon ( i znowu sie zgubic ) czy tu czekac na kare...

Co?
Hej, Krucjusz...
PRZEZ TYDZIEN NIE OGLADALAM POKEMONIW NOJANIEMOGE JESZCZE CHWILA I WSZYSTKO ZAPOMNE! KRUUUCJUUUSZ CO JA MAM ZROBIIICCC.

Dopiero po pewnym czasie zauwazyl, ze Evora za nia chodzi z pieniedzmi. W kuchni znalazl jakas plastikowa siatke. Wzial ja i pieniadze i zabral sie do otwierania drzwi. Troche mu to zajelo, ale w koncu wybiegl z domu z rzeczami. Pomachal Evorze ogonem na pozegnanie i pobiegl gdzies.

Po chwili zaczal sie nudzic. Zaczal weszyc po jej domu za grzybkami. Wyczul tylko plesn w lazience. Podszedl znowu do Evory i tracil ja nosem. Czul sie perfidnie ignorowany.

Ksiezyc? Alfa? A on, wloczega, teraz znajdowal sie na jej terenie!
Przestal machac ogonem i przez chwile myslal o ucieczce, ale zdecydowal sie zostac. Evora byla dla niego mila, wiec  chyba nie ma nicorzeciwko jego obecnosci. Tym bardziej ze najwyrazniej byla ranna...
Pokiwal energicznie glowa i przejechal mokrym jezykiem po jej twarzy. To nie byl zbyt dobry pomysl bo mogla sie zdenerwowac i juz nigdy nie dac mu konserwy, ale jej twarz byla calkirm smaczna. Choc moze konserwa jest lepsza? Klapnal na podloge i zaczal sie nad tym gleboko zastanawiac. Konserwa czy twarz Evory... Oto jest pytanie...

Spojrzal na nia. Mial niezwykla ochote polizac ja teraz po twarzy, ale musial sie skupic.
- Plee...mmmm....ee..
Jezeli go zrozumie to w nagrode ja polize. Zadowolony z tego pomyslu machnal kilka razy ogonem.

Chodzil za nia po calym domu jak pies za panem.
- Plee... iee..?