Nedrith...
Dzikie Ziemie => Zapomniana Puszcza => Wątek zaczęty przez: Evora w Lipiec 24, 2014, 06:59:49
-
(http://stretched.alphacoders.com/images/219/stretched-219122.jpg?2928)
-
Wyszła z krzaków, rozejrzała się. Nikogo nie zobaczyła. Więc postanowił pójść z plemieniem, pomyślała. Przyjrzała się terenowi trochę się zmieniło od jej ostatniego pobytu tutaj. Że też musiał akurat na terenach łowów samotników. Mógł chodźmy na mroczniaków terenach. Westchnęła. Postanowiła odgryź mu łeb a jeśli natrafi na jakieś plemię to chociaż łapy. Zaczęła szukać dalszej drogi.
-
Szła przed siebie, aż doszła tutaj. To miejsce też się jej spodobało. Rozejrzała się. Zauważyła jakąś wilczycę. Nie przejęła się tym. Nawet jeżeli zaatakuje. Lilith zmieniła się w wilka dla pewności, że wilczyca nie będzie mieć żadnych głupich pomysłów.
-
Spojrzała kątem oka na wilczyce. Nic na razie nie znalazła może jeśli by z nią poszła to by coś znalazła. Niet, to głupi pomysł to ona chce łapy i nikt jej w tym nie przeszkodzi. Ważne tylko teraz czy zamierza atakować.
-Plemię czy samotnik?-nie miała ochoty na nic więcej, dalej szukała.
-
Zarechotała pod nosem.
- A jak myślisz kudłaczu? - zapytała drwiąco. Usiadła na ziemi i spojrzała czerwonymi ślepiami na wilczycę.
-
-Nic nie myślę.-nie zareagowała na drwiny nie miała ochoty na miłe pogawędki. Spojrzała na jezioro w oddali. Choć myślę jak smakuje krew tego głupka w wieży, pomyślała. Uśmiechnęła się było tu tak ładnie i mrocznie lubiła takie miejsca.
-
Skrzywiła się na odpowiedz wilczycy.
- Nie masz mózgu? - spytała po czym dodała - z chęcią mogę to sprawdzić! - zaśmiała się.
Spojrzała w tamtą stronę co ta czarna. Ziewnęła.
- Jeżeli koniecznie potrzebujesz znać prawdę to jestem samotnikiem.
-
-Przynajmniej nie jesteś z jakiegoś głupiego plemienia.-zaczęła zmierzać w stronę jeziora.
-
- Hee..? - powolnym krokiem zaczęła doganiać tamtą.
- Czemu głupie? A jak masz na imię? - zapytała. Wolała wiedzieć jak się zwie, niż znać ją jako bezimienną.
-
-Szczerze wolała bym że byś go nie znała ale jeśli jesteś samotnikiem to co mi szkodzi. Watriss Samotnik -przedstawiła się, spojrzała na jezioro. Czy ta mgła była naprawdę różowa czy zielona a może to jej wyobraźnia ???
-
W łbie zaśmiała się. Dlaczego się przedstawiła jako 'Watriss Samotnik'? To 'Samotnik' to jej nazwisko czy co? Poza tym nie obchodziłoby to Lilith czy jest samotnikiem czy należy do jakiegoś plemienia. Nie mogła się powstrzymać i zaśmiała się.
- Ghihihi.. - ledwo powstrzymywała śmiech - ja jestem Liluś.
-
Nie zastanawiając się nad zachowaniem wilczycy postanowiła ruszyć w kierunku jeziora. Ale tym razem nie zatrzyma się przez jakieś przedstawianie się.
-Łapy są moje.-pobiegła w stronę jeziora.
-
- Gdzie lecisz? - skrzywiła się i polazła za wilczycą. To może być naprawdę interesujące co ona zamierza. I o jakie 'Łapy' jej chodzi??
- Co to są te 'Łapy'? - zapytała gdy za nią biegła. Ciekawiło ją to. Przez swoje pytania Lilith poczuła się jak pięcioletni szczeniak.
-
-Kolekcjonuje łapy zabitych przeciwników. Oprócz wilkołaków. Ich łapy mnie nie ciekawią. - odpowiedziała, przypominając sobie swoją piękną kolekcje łap. Szkoda że się spaliła.
-
- A wzięłabyś łapy mojego braciszka? - zarechotała - dziewczyny w moim rodzinnym mieście zaklinały się, że jak mój brat zdechnie to wezmą sobie jego łapy na pamiątkę. Hyhyhy.. Miały z nim nieciekawe przygody.. - wzdrygnęła się. Nie przepadała jak znajome jej brata cały czas chwaliły się jaki to on jest.. To było okropne.
-
Usiadła przy drzewie, zaczęła się gorączkowo rozglądać co przyprawiło ją o ból głowy.
-
Dreptała tuż za waderą. Usiadła na ziemi i spojrzała na wilczycę badawczym wzrokiem.
-
-Grr trzeba było zrobić jakąś mapę.-mamrotała pod nosem, zmieniła się w człowieka, wzięła ździebło trawy i zaczęła na niej grać. Robiła to z nudy, przynajmniej mogła przestać się skupiać na tych dziwnych halucynacjach.
-
Również zmieniła się w człowieka. Podrapała się po białej czuprynie i myślała.
- A dokąd chcesz się udać? - spytała
---
zw ;-;
-
Spojrzała w niebo nie przestając grać. Ona również nie wiedziała gdzie iść, musiała się nad tym zastanowić.
----------------
ok
-
Westchnęła i po tym od razu ziewnęła. Przetarła oczy, które zakrywała siwa grzywka. Zmyśliła się. 'Ciekawe co teraz robi Virciaś?' pomyślała.
-
-Można pójść jeszcze dalej brzegiem jeziora, może tam znajdziemy wejście do wierzy.-powiedziała po dłuższym namyśle.
-
- A może lepiej korzeniami? - skrzywiła się. Była już tam raz i to przypadkiem. Może o to miejsce jej chodzi.
-
-Korzeniami?- przegryzła ździebło, kwaśny sok wylał jej się na język nie przejęła się tym. Czym były korzenie, gorączkowo próbowała sobie przypomnieć czy kiedyś tam była.
-
- No.. Byłam tam jeszcze przed tym jak Ciebie spotkałam - przyznała niechętnie.
-
Zaczęła się zastanawiać na tym czy powinna tam iść. Zaczęła gryźć kolejne ździebło.
-
Ziewnęła. Myślała co by tu robić. Wzięła źdźbło trawy i zaczęła robić to samo co Wat.
-
-Idziemy.- nie miała ochoty oddać takiej zdobyczy jakiemuś plemieniu- prowadź.
-
Wstała i poszła za waderą z uśmiechem.
-
Przywędrowała do puszczy i rozejrzała się. Na pewno powinna tu być jakaś zwierzyna. Obrociła się i czekała na Evorę, która została trochę w tyle. Zapewne nie była jeszcze przyzwyczajona do swojej nowej postaci.
-
Weszła w wilczej postaci. Chodzenie szło jej coraz lepiej. Zapewne wyglądała teraz jak dziecko. W ogóle można było powiedzieć, że jest dzieckiem. Tylko że wyrośniętym.
-
- Wyczuwasz coś? Jakiś nikly trop zwierzyny? - spytała się Evory, gdy ta do niej doszła. Chyba radziła sobie coraz lepiej, wkrótce będzie śmigać jako wilk jakby robiła to przez całe życie.
-
Wadera pociągnęła nosem. Znów ogarnęło ją uczucie, że jej się nie udało pociągnąć nosem. A w ogóle ona miała raczej duży nos czy mały? Jeśli był duży to, to wszystko wyjaśniało.
-Chyba nie-odpowiedziała. A jak w ogóle pachniała zwierzyna? Jak zmokły pies, czy co?
-
- To możemy iść dalej, może coś wytropimy - odpowiedziała leniwie i ruszyła przed siebie.
-
Pół tuzina goblinów przemykała między drzewami, by udając się na patrol nad jezioro. Usłyszały jednak odcisk kroków i wyraźny głos człowieka. Niepostrzeżenie podkradły się z boku do wysokiej czarnowłosej dziewczyny i białej wilczycy. 4 gobliny przekradły się i ukryły w krzakach, które znajdowały się kilkadziesiąt metrów od intruzów, a 2 miały zaatakować z boku.
-
Amber szła przed siebie przez kilka sekund, nie zauważyła goblinów, ale usłyszała nikły szelest i wyczuła na sobie czyjeś spojrzenie. Zatrzymała się, nieświadomie znajdując się blisko krzaków, w których pokryły się gobliny. Odwróciła się do Evory i spojrzała na nią pytająco. Jeśli to nie był tylko marne przywidzenia to towarzyszka powinna coś usłyszeć, miała lepszy słuch i węch od niej.
-
Gobliny czekały w gotowości na odpowiedni moment. 3 z nich miały specjalne siatki, by łapać w nie intruzów, ponadto wszystkie miały dodatkowo miecze lub dzidy. Gdy czarnowłosa odwróciła się do czterech goblinów plecami zaatakowały. Dwie siatki poleciały w stronę dziewczyny, jedna na waderę, a gobliny wyskoczyły zza krzaków mierząc swymi dzidami w obce.
-
Nie wiedząc co się dzieje szła za Amber. Usłyszała obok siebie jakieś szelesty.
Wtedy jakaś siatka spadła na nią. Zaczęła się szamotać, lecz w skutek tego bardziej się zaplątała. Pojawiły się niskie stworzonka w śmiesznych czapkach. W rękach trzymały broń, więc za pewne nie były mile nastawione.
-
Usłyszała za sobą jakiś świst i uskoczyła w bok, jednocześnie przemieniając się w wilka. Na tym jednak ucieczka się zakończyła, gdyż spadła na nią druga siatka. Warknęła pod nosem, ale nie próbowała się szarpać widząc skutek, który odniosła Evora. Spojrzała wściekle na jakieś zielone, niewielkie stwory, które wyskoczyły z krzaków.
- Może zobaczmy dokąd one nas zabiorą - *tak jakbyśmy miały inne wyjście* dokończyła w myślach z niezadowoleniem, że dała się złapać tak szybko. Chociaż... Może to była droga na skróty? Tylko dokąd ona będzie prowadzić?
-
Gobliny stojące najbliżej obcych złapały siatki i zaczęły je wlec w kierunku jeziora. Trzy gobliny pobiegły przodem, jako zwiadowcy. Ustawiono też dwa gobliny na tyłach. Tak na wszelki wypadek.
-
Ugryzła goblina w łapę, który ciągnął jej siatkę. A potem nie mając już innej możliwości czekała i patrzyła gdzie zabierają ich te nawiedzone stwory.
-
Przyszedł do skraju. Nie wiedział co go do tego ciągnęło. Tak jakoś. Idąc przez las zauważył dwie wadery i jakieś małe stworki. Rozejrzał się dookoła czy żaden nie szykuje ataku na Avari'ego. Zazdrościł dziewczynom gdyż obie przeszły przemianę - a on nie.
-
Uparcie wpatrujac sie w siatke, zauwazyla posrod drzew jakiegos chlopaka. Stal i sie patrzyl. Chyba chcial uniknac tego co je spotkalo. Wadera zrecznie przemienila sie w czlowieka, aby utrudnic goblina ciagniecie jej.
-
Podziwiał dziewczyny, które walczyły. Spodobało się to mu. Szkoda było mu tylko dziewczyny, która została złapana w siatkę. Wpadł na pomysł. Wziął kilka kamieni i wdrapał się na drzewo. Celował w dziwne istoty. Udało mu się trafić dwoma kamykami w dziwaków. Ciekawiło go co oni zrobią.
-
Dwa gobliny upadly na ziemie nieprzytomne. Zostali zaatakowani. Trzy gobliny wskoczyly na miejsce tych ogluszonych. Straz przyboczna rzucila na napastnika dwie siatki. Niestety ten obcy siedzial na drzewie. Rozdzielili sie na dwie grupy. Pierwsza miala isc z jencami nad jdezioro, a druga zajac sie tym na drzewie.
Pierwsza grupa zniknela posrod drzew
----
Jakie to bylo urocze Avari
-
Zarechotał gdy kilka z nich chciało się pozbyć go. Niestety nie miał już żadnej broni. Siedział tak na drzewie i pomachał dziwakom.
- Czy to tak nie ładnie? Macie przecież przewagę i rzucacie się na dziewczyny.. - zadrwił z dziwaków.
-
Patrzyła na całą scenę obojętnie. Pozostała w swej wilczej postaci. Może Evorze uda się uciec. Amber wolała się dowiedzieć doiąd to zabiorą ją gobliny.
-
Przydreptała na swoich krótkich nóżkach szukając Ev, bo dawno jej nie widziała. Gdy ujrzała dziwne potworki, Ev w siatce z jakąś inną wilczycą, pisnęła ze strachu i schowała się za drzewem. Miała nikłą nadzieję, że kreatury jej nie zobaczą. Rozejrzała się i ujrzała na drzewie-kryjówce kolejną osobę.
- pomożesz mi? - powiedziała cichutko wysokim głosikiem.
-
Gdy spojrzał na ziemię zauważył małą dziewczynkę. Od razu zeskoczył z drzewa.
- Co się stało? - spytał po czym dodał - w czym mogę ci pomóc?
-
- jestem Til... Tiluu - wyjąkała przerażona - tam jest w siatce moja starsza siostra... Ev - rozpłakała się.
net mi zrywa, sorki
-
- Rozumiem.. - westchnął i pogłaskał małą po głowie.
- Ja jestem Avari. - uśmiechnął się lekko.
-
Gobliny uznawszy, że atakowanie dzieci nie ma sensu poszły do reszty oddziału.
-
- acha... a co to było, to coś brzydkie i łapiące w siatkę? - spytała.
-
Wchodzi. Nie zauważyła Tiluu i Avari'ego.
-
Pokręciła się w kółko i wyszła.
-
- Nie wiem, ale wyglądało mi to na gobliny - westchnął.
- Może Twojej siostrze udało się już uciec i może pójdziemy jej poszukać? - uśmiechnął się lekko.
-
Weszła. Niepewnie rozejrzała się po okolicy. Nie zauważyła nikogo. Szybko wyciągnęła małą szklaną kulkę o czerwonawym kolorze i przemieniła ją w ciecz. Następnie zwielokrotniła ją kilka razy, tak że przed nią unosiła się teraz wielka kałuża. Będzie musiała poćwiczyć, aby robić to szybciej.
Ev wzięła i z wielkim wysiłkiem zaczęła przenosić ciecz z jednej ręki nad drugą, a potem nawet dzielić na mniejsze kałuże.
-
Z czasem zaczęło iść jej coraz lepiej. Jednym ruchem ręki przemieniała małą kulkę w wielką kałużę i z powrotem. Następnie zaczęła ćwiczyć tworzenie bariery ze szkła. Wychodziło jej całkiem nieźle. Wyglądała ona jak kolce tworzące kształt nierównego półkola. Powtarzała ten sam czar kilka razy, następnie ponownie poszła w kierunku terenów swojego plemienia.
-
Rozejrzał się.
- P-przepraszam.. Muszę iść - wydusił z siebie po czym zmienił się w małego liska i pognał gdzieś w stronę terenów Plemienia Ognia.
-
Przyszłam tutaj. Nigdy tu nie byłam, więc rozejrzałam się ciekawie. Nawet fajne miejsce. Wspięłam się na czubek wysokiego drzewa. Obserwowałam teraz szczyty drzew sięgające po horyzont.
-
Jak zwykle przyszła tutaj. Było to miejsce ciche i spokojne. Ciekawiło ją co się stało z goblinami. Szła przed siebie, szurając nogami. Dookoła niej lewitowały dwa szklane pierścienie. Był to patent, który ostatnio wymyśliła. Nie niszcząc ich odłączyła małą kałużę i zaczęła tworzyć podobiznę goblina. Niestety jej nie wyszło, więc w furii wysłała do szkła myśl aby, się roztrzaskało. Szkło rozprysnęło się na tysiące kawałków i powbijało się w drzewa. Ciekawe. Spróbowała zrobić tak ponownie, ale się nie udało.
-
Stęknęłam, gdy szkło wbiło się w gałąź tuż obok mojej dłoni. Skąd ono się wzięło? Cicho zeszłam niżej. Zobaczyłam dziewczynę z białymi włosami. Nie miałam zielonego pojęcia kim jest. Zeskoczyłam na ziemię i zapytałam ją o to.
-
Gdy jakaś dziewczyna spadła z nieba obok niej i zapytała ją jak ma na imię, Ev prychnęła dumnie.
-Evora-rzekła, po czym odwróciła głowę-A ty...-dodała pogardliwym tonem.
-
Mimo, że nie spodobał mi się ton Evory odpowiedziałam.
- Astrixen, zwiadowca księżyców - słyszałam o imieniu naszej alfy, więc nie bałam się wyjawić mojego stanowiska.
-
Łooo. Ktoś z plemka. Dobrze wiedzieć.
-Astrixen-powtórzyła jej imię, nie brzmiało zbyt znajomo- Pochodzisz spoza plemienia, prawda?
-
- Ta... - przyznałam - Kiedyś tam jakoś dołączyłam. Byłam włóczęgą itp, ale nie będę cię zamęczać moją biografią. - Przyszła mi na myśl scena, w której Evora leży półżywa, a ja stercze nad nią i gadam o swym życiu. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-
Ev mruknęła coś w odpowiedzi. W plemieniu pojawiają się nowi członkowie a ona nic o tym nie wie? To oburzające. Jak tak można?
-
Patrzyłam na reakcję Evory. Podejrzewałam o co chodzi. Też niecierpiałam być źle informowana, bo w końcu zwiadowcy są od chomikowania informacji.
-
Dziewczyna podeszła do jednego z drzew, w które wbiło się szkło. Odłamki były naprawdę bardzo głęboko wbite.
-
Odeszłam powolnym krokiem do dalszego drzewa I też się przyjrzałam szkle.
- Jak to zrobiłaś? - zaciekawiłam się próbując wyrwać szkło z pnia.
-
Odwróciła się.
-Nie wiem...-odparła. Ciekawe co byłoby gdyby udało jej się opanować dokładnie ten czar. Zaczęła zastanawiać się nad jego zastosowaniem w walce.
-
Nadal próbowałam wyciągnąć kawał szkła. Nagle coś przyszło mi na myśl.
- Mogłabyś nieźle to wykorzystywać - uznałam. Takie miotanie szkłem byłoby potężną bronią.
-
Troche czasu minelo zanim w koncu znalazlem Evore.
- Evooo...aaa!!
Podbieglem do niej, polozylem na ziemii papiery i wlepilem w nia wzrok.
-
Ev skrzywiła się widząc zaślinione papiery. Coś niezrozumiale wybełkotała i kucnęła, żeby przyjrzeć się kartkom. Okazało się iż były to jej notatki. Zaczęła się zastanawiać skąd Nemeir je wziął. Czy był w jej domu?
-
Zaczalem jakos nieudolnie to tlumaczyc. Pokazalem lapa na jakies cztery kamienie.
- Nee..meee..ihhh, Ahhrihhh, Irrhaaihhh, Ohhaa.
Nastepnie przesunalem dwa kamienie na kawalek lysej ziemii.
- Neeemeeeihhh, Ohaa. Arhh arhh.
Przesunalem kamienie z powrotem i pacnalem lapa w papiery i jeden z kamieni.
- Ohaa, aiihy. Neemeeihh arhh arhh Ohaa.
Przesunalem trzeci kamien obok.
- Irhhaihh arhh arhh Nemeihh.
Pacnalem lapa w drugi kamien.
- Ohaa baah.
Przesunalem kolejny kamien znowu na ziemie.
- Nemeihhh, aihhy paah.
Znowu przesunalem dwa kamienie na ziemie.
- Irhaihh, Ohhaa haa aihy. Aihyy paah.
Wywalilem dwa kamienie gdzies daleko.
- Irhaihh, Ohha, paah. Nemeihh baah.
-
Pokiwała głową. Z bełkotu Nemeira nic nie zrozumiała. Jedyne co widziała to, że było cztery czegoś i cośtam się stało.
-
Spojrzalem blagalnie na Astrix. Ona przy tym byla. Moze powie Evorze.
Sprobowalem jeszcze raz wytlumaczyc. Pokazalem na papiery, potem na siebie a potem zaczalem obgryzac jakis krzak.
-
Nemeir chciał zjeść papiery? Nie przejęła się tym. Mruknęła coś na pożegnanie do Astrix po czym teleportowała się. //wyszła//
-
Zawylen glosno i zalosnie. Dlaczego Evora mnie tak perfidnie zignorowala? Wybieglem.