Nedrith...
Dzikie Ziemie => Zapomniana Puszcza => Stara Wieża => Wątek zaczęty przez: Evora w Lipiec 24, 2014, 07:10:05
-
Skarbiec to duże pomieszczenie(nie wiadomo gdzie się mieści). Jest wypchany po brzegi złotem i klejnotami.
-
Wbiegła i nagle stanęła gwałtownie. Była w jakimś skarbcu. Pełno złota i klejnotów. Teraz jednak nie miała czasu by bawić się wśród tych bogactw. Gobliny mogły przedostać się przez gablotki i biec za nią. W drodze powrotnej sobie tutaj poszaleję. Zaczęła przedzierać się przez góry różnobarwnych kryształów, klejnotów, naszyjników. Wszędzie było złoto, które osuwało jej się spod łap, ale mimo złego "podłoża" szła uparcie przed siebie.
-
W którymś momencie zatrzymała się i zgarnęła dla siebie srebrny naszyjnik z półksiężycem. Tylko gdzie to przehować, nie mogła przecież biegać z nim po całej wieży. W końcu zahaczyła go o jedną z pochodni, które były przy ścianie. W drodze powrotnej go odnajdzie. Poszła dalej.
-
Goblin wbiegł jak najszybciej potrafił. Musiał zawiadomić swojego pana zanim było za późno.
-
Usłyszała szybkie kroki. Obejrzała się za siebie i zobaczyła biegnącego w jej stronę goblina. Na szczęście był tylko jeden. Poczekała aż ten do niej dobiegnie, a potem go zabiję. Wyjście ze skarbca było już blisko.
-
Weszła powoli. Przed nią było tyle złota, że przestraszyła się, że dostanie oczopląsu. Na szczycie złotego wzgórza zauważyła biegnącego goblina. Zaczęła biec w jego kierunku.
-
Biegnie dalej. Kilka razy się przewrócił, ale nadal biegł.
-
Zniecierpliwiona dobiegła do goblina i chwyciła go szczękami za łeb. Skręciła mu kark nim tamten zdążył nawet pisnąć, a potem odwróciła się i przebiegła przez kolejne drzwi. Nie zauważyła Evory.
-
Evora zaczęła płakać, gdyż Amber ją zignorowała.
Znajoma czarna wadera zaatakowała goblina. Amber! Niestety Amber zniknęła tak szybko jak się pojawiła.
Ev pobiegła w tamtym kierunku.
-
Weszła i rozejrzała się. Nigdzie nie było goblinów. Droga powrotna powinna być już prosta. Po kilku minutach opornego marszu doszła do wejścia do galeryjki.
-
Weszła targając czarnoksiężnika na plecach. Złote monety osuwały się pod jej nogami co strasznie utrudniało marsz.
Miała ochotę rzucić czarnoksiężnika i sobie pójść. W końcu to ona była alfą i to ona powinna podejmować decyzje. Nie powinna nikogo się pytać co ma zrobić. Dziewczyna stwierdziła, że od tego momentu będzie bardziej asertywna.