Tereny Plemienia Księżyca > Góry

Zielone Skałki

(1/13) > >>

Evora:

 Wysokie skały, jeśli ktoś chce to może się na nich powspinać.

Devin:
Coś nagle wyturlało się z krzaków. Właściwie nie coś, tylko ktoś; Devin we własnej osobie. Nie dość, że był już śpiący, wykończony, to jeszcze ciemno było, w końcu noc... I chociaż szedł na czterech łapach to i tak utknął się na jakieś gałęzi i poleciał na pysk. W sumie dobrze, nieco się obudził. Wypluł ziem z pyska i rozejrzał się w koło. Przed sobą ujrzał jakąś wielką ścianę, no no... wysoka aż do nieba. Niee, dziś już wspinać się nie będzie, to odpada. Więc podszedł bliżej skalnej ściany, znalazł jakieś fajniejsze miejsce i się położył.

Evora:
 Weszła powoli w ludzkiej postaci. Była strasznie zmęczona polowaniem na czarnoksiężnika.
 Dziewczyna rozglądnęła się dookoła. Dostrzegła wysokie skały. Musiało to oznaczać, że jak zwykle się zgubiła. Nawet do własnego domu nie mogła trafić, to co dopiero będzie jeśli rozpocznie się kolejna wojna? Jako alfa nie mogła pozwolić sobie na zgubienie się na polu bitwy. Byłoby to przecież niedorzeczne.
 Ev brnęła powoli przed siebie. Uważnie obserwowała ziemię pod swoimi nogami, tak aby się nie potknąć.
 Wtedy walnęła głową o jakąś gałąź. Dziewczyna zaklęła. Nigdy nie lubiła flory, a flora nie lubiła jej, tylko że w zwielokrotnionym efekcie. Czysta złośliwość natury.

Devin:
Szybko zasnął. Dziwne, ponieważ zazwyczaj długo dręczą go głupie myśli zanim zaśnie, a tu proszę, odmiana. Choć szybko zasnął, to ten sen wcale nie był jakiś głęboki, więc gdy ktoś zaczął kręcić się w pobliżu, na dodatek kląć pod nosem, to Devin natychmiast się obudził i zerwał się na równe łapy, gotów zaatakować, czy coś takiego. Zobaczył jakąś dziewczynę, więc szybko się tak jakby uspokoił, odeszły mu chęci na bitki. Heh, gałęzią oberwała. No przynajmniej nie tylko ja mam tutaj problemy z chwastami pomyślał i znów spojrzał na dziewczynę swymi zbyt niebieskimi ślepiami.

Evora:
 Dziewczyna przeszła pod gałęzią, mimo że miała ochotę obedrzeć ją ze skóry... albo raczej kory. Powolnym krokiem dalej szła przed siebie. Ciekawe jak można by jeszcze znęcać się nad drzewem. Wydłubać mu kanały sokowe? Nieee. To mało kreatywne.
 Ev znów wlazła w gałąź, tym razem rosnącą na wysokości pasa. Dziewczyna upadła na plecy. Pośród ciemności zauważyła coś niebieskiego. Oczy.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej