Dzikie Ziemie > Ruiny Miasta

Dachy

(1/34) > >>

Evora:

Bezimienny:
Stał na dachu, kiedy nadleciał feniks. Przejechał palcami po jego ciele. kiedy spojrzał na dłoń, między palcami miał kolorowe piórko, stale ciepłe.

Bezimienny:
Radosny znowu dotknął kolejnego o bardziej czerwonej barwie, Między palcami miał kolejne pióro. Spojrzał na dół, ludzie, ludzie, tamta dziewczyna, ludzie... Dość normalnie. Ludzie nie wiedzą, że w ogóle taki ktoś istnieje, a ona go nienawidzi. No dobra. Łapał kolejne ptaki, radosny z kolorowych piór. Ile to miał, może już 5? No coś takiego

Bezimienny:
-Ale to męczące! -Powiedział do siebie, usiadł na dachu i patrzył na kolejne ptaki. Tak ślicznie wyglądały. Takie jasne. Tak ciepło się robi na sercu, jak się na nie patrzy. Szkoda, że nie ma nikogo, z kim mógłby się tym podzielić

Bezimienny:
Uśmiechnął się, trzymając kolorowe piórka w ręce. W powietrzy złapał jeszcze jedno, ale się połamało. Miał 5 i Pół pióra. Dobra tam. Włożył je do kieszeni i próbował łapać kolejne. Powinien coś zjeść. Później! Teraz łowy pierza.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej